Prawo. Stosuje się...

Błąd lekarza prowadzący do śmierci pacjenta a braki organizacyjne w szpitalu

Odpowiedzialność, Praktyka lekarska

Odpowiedzialność lekarza za nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta z zasady wiąże się z popełnieniem błędu w sztuce. Jakkolwiek odpowiedzialność lekarza za życie chorego jest zwiększona i w niektórych sytuacjach jest on wręcz uważany za gwaranta życia pacjenta, to odpowiedzialność ta nie jest absolutna. Lekarz może bowiem znaleźć się w sytuacji, gdy udzielenie pomocy jest niemożliwe w konkretnych warunkach organizacyjnych panujących w miejscu świadczenia pomocy.

W orzecznictwie sądów wykształciło się przekonanie, że warunkami odpowiedzialności lekarza za nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta jest po pierwsze nieostrożnie lub niezgodnie ze sztuką postępowanie lekarza (czyli błąd w sztuce), po drugie to, że swoim postępowaniem zwiększył on ponad dopuszczalną miarę ryzyko śmierci pacjenta, a pacjent zmarł, i to bez innej przyczyny.

Obrona przed odpowiedzialnością karną polega zwykle w takich sprawach na udowodnieniu braku związku przyczynowego pomiędzy zaniedbaniem lekarza a śmiercią – wykazaniu, że co innego mogło być przyczyną śmierci. W tym miejscu natomiast omówimy pokrótce trzy sytuacje łagodzące albo wyłączające karalność lekarza w sytuacji, w której jego zachowanie rzeczywiście było przyczyną sprowadzającą na pacjenta nadmierne ryzyko śmierci i w jego wyniku pacjent zmarł. Nie musi to automatycznie oznaczać przypisania lekarzowi winy za spowodowanie śmierci.

Zbyt wielkie obłożenie chorych. Jeśli na jednego lekarza równocześnie przypada zbyt wielu chorych, to lekarz może znaleźć się w sytuacji, gdy udzielenie prawidłowej pomocy jest niemożliwe. W szpitalu zwykle lekarz nie odpowiada za to, ilu pacjentów, ani ilu lekarzy jest w jednym czasie na oddziale. Zbyt wielka ilość pacjentów jest obiektywną przeszkodą dla zachowania się zgodnie ze wskazaniami wiedzy medycznej, czyli na przykład obecności przy chorym, zlecenia i oceny wyników badań, zastosowania środków leczniczych.

Związanie lekarza przy innym chorym wymagającym szczególnej lub nagłej pomocy. Z jednej strony lekarz powinien oceniać, który z pacjentów potrzebuje pilniejszej pomocy, ale z drugiej strony nie można od niego wymagać, aby stopniował wartość ich życia. Jeśli lekarz zajmuje się pacjentem wymagającym nagłej pomocy i zaangażowanie to uniemożliwia mu zajęcie się innym pacjentem, a zarazem lekarz nie ma możliwości zapewnić opieki kogoś innego, to nie można mówić o jego nieostrożności, czy błędzie w sztuce.

Nie zawsze w takich sytuacjach odesłanie pacjenta do innego szpitala będzie uchylać odpowiedzialność lekarza. Ponieważ w świetle orzecznictwa karnego uważa się go za gwaranta życia, to decyzja o odesłaniu pacjenta obciąża ryzykiem lekarza. Decyzja ta jest o tyle trudna, że w chwili, gdy odesłanie pacjenta jeszcze jest celowe, jego stan zdrowia może uzasadniać raczej osobiste udzielenie mu pomocy w kolejności, zaraz po niezbędnym zaopatrzeniu poprzedniego pacjenta. Obrona w takiej sytuacji będzie wymagała szczegółowej analizy wieloaspektowego stanu faktycznego.

Brak sprzętu i środków zaopatrzenia, które są niezbędne do udzielenia pacjentowi adekwatnej pomocy w konkretnej sytuacji. Jeśli według sztuki bez tych środków nie istniały sposoby ratowania życia, albo okazały się one nieskuteczne, to lekarzowi nie można przypisać konicznego warunku odpowiedzialności, tj. naruszenia zasad sztuki. W takiej sytuacji odpowiednio szybkie odesłanie pacjenta do innego szpitala (mogącego udzielić pomocy) będzie najlepszym rozwiązaniem, także z punktu widzenia odpowiedzialności karnej lekarza. Jednak trzeba pamiętać, że w stanie zagrożenia życia nie chodzi o optymalną opiekę, ale o zaopatrzenie umożliwiające przeżycie. Jeśli lekarz mógł go udzielić, a odesłany pacjent zmarł, to dla uniknięcia odpowiedzialności konieczne będzie udowodnienie, że odesłał pacjenta pod opieką lekarza pogotowia – równorzędnego z odsyłającym gwaranta życia pacjenta.

Kto ma udowodnić te okoliczności? Nikt nie ma co prawda obowiązku udowadniania swojej niewinności i to na oskarżycielu spoczywa obowiązek udowodnienia winy. Jednak nie sposób wyobrazić sobie, by lekarz pozostający pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci pacjenta, a występujący w roli gwaranta życia pacjenta, nie udowadniał okoliczności wyłączających swoją winę.

Olgierd Pankiewicz

Adwokat, dr nauk prawnych. Studiował na Uniwersytecie Poznańskim. Na Uniwersytecie Wrocławskim obronił rozprawę doktorską o metodach interpretacji tekstu prawnego. Od 2011 r. prowadzi kancelarię we Wrocławiu.